Wiem, że dużo z Was czeka
na ten post i upomina się o niego, dlatego postanowiłam napisać go znacznie wcześniej
niż planowałam, aby pomóc Wam w walce z trądzikiem. Pamiętam, jak dermatolog
poprosił mnie o zrobienie zdjęcia polika, twierdząc, że nie uwierzę, jak szybko
to wyleczymy i jaka będzie różnica. Nigdy nie pomyślałam, że kiedyś to zdjęcie
komuś pokażę, a co dopiero dodam je na bloga.
Moja przygoda z
trądzikiem zaczęła się nagle i równie szybko (na szczęście!) się skończyła. Jestem
posiadaczką cery tłustej, przesuszonej, problematycznej. Na początku, jak
pewnie każdy, stosowałam przeróżnie maści (od najtańszych po najdroższe),
toniki z alkoholem na pierwszym miejscu w składzie – generalnie przesuszałam
skórę, co jak teraz wiem, jest największym błędem, jaki możemy popełnić przy
walce z trądzikiem!!! Przesuszając skórę produktami z dużą ilością alkoholu
zmuszamy ją do wydzielania większej ilości sebum – a co za tym idzie? Świecimy
się, błyszczymy, wysypuje nas kolejnymi pryszczami.
Jak zacząć walkę? ZACZNIJ OD WIZYTY U
DERMATOLOGA!!! Bez tego możesz zapomnieć o idealnej cerze – to mówię Wam od
razu. Bardzo żałuję, że ja od tego nie zaczęłam. Trądzik jest chorobą skóry,
przez którą możemy nabawić się dużych przebarwień i blizn, z którymi,
uwierzcie, walczy się trudniej niż z samym trądzikiem… Tutaj osobiście mogę
polecić Wam doktora Piotra Czyża, przyjmuje w wielu miejscach w Polsce,
zajrzyjcie: TU.
Dermatolog przepisał mi Tetracyklinę w tabletkach, którą brałam przez
trzy miesiące oraz dwie maści: na dzień – Akneroxid 5% (można stosować pod makijaż!),
a na noc – Acnatac. Zalecił również łykanie cynku.
Przy walce z trądzikiem
ważna jest SYSTEMATYCZNOŚĆ, bo bez tego ani rusz. Polecam stosowanie się do
kilku zasad, które pomogą Wam szybciej pożegnać pryszcze:
- nie dotykajcie, nie
skubcie, nie wyciskajcie, nie drapcie żadnych wyprysków;
- nie dotykajcie twarzy
brudnymi rękoma (PS dla mnie ręce są brudne zawsze, nigdy nie dotykam twarzy,
jeśli mnie coś swędzi, staram się podrapać delikatnie jednym paznokciem);
- nie myjcie twarzy wodą
z kranu, odstawcie wszystkie żele (do czasu zagojenia się wyprysków), do
demakijażu i oczyszczania twarzy używajcie jedynie płynów micelarnych (polecam nowość
od Barwy, lub różowy Garnier!), jeśli nie wyobrażacie sobie pielęgnacji twarzy
bez wody – używajcie tylko mineralnej;
- nie wykonujcie
mechanicznych peelingów (roznosicie nimi bakterie po całej twarzy i rozdrapujecie
niezagojone wypryski!);
- do nakładania podkładu używajcie
tylko umytych rąk, żadnych gąbeczek i pędzelków, do momentu zagojenia się
wyprysków, ponieważ jest to mega niehigieniczne, nawet przy regularnym myciu i
czyszczeniu pędzi i gąbek.
Przy regularnym stosowaniu
leków i maści zapisanych przez dermatologa oraz przestrzeganiu wyżej
wymienionych zasad, na mojej buzi pierwsze efekty widziałam już po dwóch
tygodniach. Po miesiącu miałam wizytę kontrolną, na której różnica już była
znacznie widoczna. Dermatolog, widząc, że leki działają, zalecił stosowanie ich
przez kolejny miesiąc, tak też zrobiłam.
Na kolejnej wizycie moja
buzia wyglądała już znacznie lepiej! Skończyłam ostatnie opakowanie
Tetracykliny. Lekarz zmienił moc pierwszej maści na dzień: z Akneroxid 5% na
10%. Maść noc została zastąpiona żelem Isotrexin.
Dopiero, gdy wszystkie
wypryski są zagojone, a cera uspokojona możemy zabrać się za zwalczanie blizn i
przebarwień oraz zapobieganiu powstawaniu nowych zmian trądzikowych.
Jak wygląda moja
pielęgnacja cery obecnie? Postawiłam głównie na linię kosmetyków antytrądzikowych
Barwa Siarkowa polskiej firmy BARWA.
- RANO: myję twarz
wacikiem nasączonym płynem micelarnym, na całą twarz nakładam krem siarkowy, matujący,
który idealnie nadaje się jako baza pod make up. Faktycznie matuje i przedłuża
trwałość makijażu. Po wchłonięciu się kremu nakładam (już nie na prawie całą
twarz jak dawniej, ale jedynie na miejsca w których zanosi się na jakiś nowy
wyprysk) maść Akneroxid 10%. Odczekuję chwilę, aż maść wyschnie i nakładam
bezpośrednio podkład.
- PO POŁUDNIU: nie dotykam
twarzy, makijaż poprawiam używając bibułek matujących oraz pudru (nie używam
gąbeczek, które są siedliskiem bakterii, tylko pędzla, który regularnie myję.
Dziewczyny błagam, nie pożyczajcie koleżankom swoich kosmetyków, pędzelków ani
gąbeczek, jak widzę w mieście, jak malujecie się w piątkę jednym sprzętem, to
krew mnie zalewa, FUJ!!!).
- WIECZOREM: do
demakijażu na co dzień używam wyżej wymienionego płynu micelarnego. Gdy mój
makijaż był zdecydowanie mocniejszy niż ten, który stosuję na dzień, na
przykład po imprezie, używam najpierw żelu lub mydła siarkowego, a dopiero
później przecieram twarz płynem micelarnym. Następnie nakładam antybakteryjny
krem siarkowy nawilżający, który rewelacyjnie koi i wygładza podrażnioną skórę.
Czekam aż się wchłonie, po czym smaruję miejsca ewentualnych wyprysków maścią
Isotrexin lub Acnatac (UWAGA! Co miesiąc zmieniam maść, chowając poprzednią do
lodówki, aby skóra się nie przyzwyczaiła, co zmniejszyłoby skuteczność kremu!).
Używam również kremu pod oczy z Ziaji.
- RAZ/DWA RAZY W
TYGODNIU: złuszczanie. Po wyleczonym trądziku zostają blizny, jednym większe,
drugim mniejsze. Moje nie są takie złe, a co najważniejsze są płaskie, (po pomalowaniu
podkładem, zupełnie niewidoczne i niewyczuwalne!) więc mogę nazwać je
przebarwieniami, a nie bliznami. Obecnie do złuszczania naskórka używam
peelingu kawitacyjnego, który milion razy bardziej opłaca się wykonywać
samodzielnie w domu, niż płacić za każdą wizytę u kosmetyczki 100zł. Kupiłam maszynkę
do wykonywania peelingu: RoyalElite Skin scrubber 8020, której użycie jest
banalnie proste, a kosztowała ok. 200zł.
Peeling kawitacyjny
wykonujemy na mokrej skórze. Przy użyciu wacika nasączonego najlepiej płynem
micelarnym lub tonikiem (ja używam antytrądzikowego z BARWY) przecieramy skórę
przed każdym złuszczającym ruchem maszynki. Przesuwamy maszynkę pod kątek 45
stopni w stronę od środka twarzy do zewnątrz. W jednym miejscu starajmy się
przejechać maksymalnie trzy razy. Po złuszczeniu skóry przecieram całą twarz antybakteryjnym
tonikiem BARWY, a następnie włączam na urządzeniu opcję wtłaczania. Znajdziecie
mnóstwo filmików na youtubie pokazujących jak używać tego urządzenia. Dosłownie
kilka kropelek rewelacyjnego serum z Bielendy wystarczy na całą twarz. Po wtłoczeniu
serum nakładam algową maskę nawilżającą z serii Ziaja PRO.
- PRZYNAJMNIEJ RAZ W
MIESIĄCU: odwiedzam gabinet kosmetyczny i wykonuję mikrodermabrazję lub peeling
lekarski.
CENY LEKÓW:
- Acnatac ok. 71zł;
- Akneroxid 5% ok. 26zł;
- Akneroxid 10% ok. 29zł;
- Tetracyclinum ok. 12zł paczka (ja brałam 3xdziennie po 2 tabletki);
- Isotrexin ok. 45zł.
Pamiętajcie proszę, że post
nie ma charakteru recenzji kosmetyków, tylko przedstawia Wam sposób, dzięki któremu
wyleczyłam trądzik i pokazuje jak dzisiaj dbam o swoją cerę. Jeśli macie jakieś
pytania dotyczące poszczególnych kosmetyków, piszcie śmiało.
Ostatnio dostałam dużo
wiadomości, zarzucających mi tonę makijażu, że jestem brzydka, otrzymałam nawet
kilka screenów ze Snapa z informacją o tym, że mam krzywe zęby, albo że zawinęła
mi się bluzka! Ludzie, proszę, opamiętajcie się. Dlaczego jest w Was tyle
złości i na siłę chcecie komuś sprawić przykrość? Nie będę tu użalała się nad
sobą, ani nad Wami. Nie chcę tu też udowadniać jaka jestem idealna oraz wolna
od wad i kompleksów. Nie zamierzam się też tłumaczyć i walczyć z falą krytyki
anonimowych osób. Chciałabym tylko prosić, żebyście wyluzowali – też jestem
człowiekiem.
BUZIAKI!